Rozdział III .
W szkole rozmawiam tylko z Anielą. Jesteśmy już bardziej rozmowne niż dotychczas. Po lekcjach, gdy wracałam z moją przyjaciółką, zaczepił Nas chłopak. Po Anieli było widać, że go zna.
-Cześć, Aniela!-krzyknął i podszedł do Nas.
-Siema-powiedziała niepewnie.
-Cześć, jestem Kornelia-podałam mu rękę.
Spojrzał na mnie, milcząc. Wreszcie się odezwał.
-Cześć, Max jestem-uśmiechnął się.
Odprowadził Anielę i mnie do domu.
-No to pa-odezwałam się.
-Czekaj, nie idź-odparł bez większego namysłu-Wiesz co teraz chciałbym zrobić?
-Nie, a co chciałbyś zrobić?-zapytałam.
-Pocałować Cię. Pragnę Cię pocałować-powtórzył.
Zrobił to.
Ja go odepchnęłam.
-Przepraszam-spojrzał mi w oczy.
Szczerze mówiąc ja też tego pragnęłam. Chciałam, żeby ten wysoki, miły i przystojny chłopak mnie pocałował. Odechnęłam go tylko dlatego bo nie toleruję takiego zachowania od nieznajomego.
-Max, może wejdziesz?
-Nie, nie mogę nadużwać gościnności Twoich rodziców.
-Tu mieszka TYLKO mój ojciec-parsknęłam śmiechem-Jak ja wogóle mogę nazywać 'ojcem' człowieka ktorego wcale nie znam!?
-Rozumiem Cię-odparł.
-Tak, tyle, że ja musiałem poznać ojca-na jego twarzy pojawił się wyraz smutku i złości.
Domyśliłam się.Jego mama zmarła. Moje poderzenia się sprawdziły. Opowiedział mi wszystko do ostatniej kropki.
-Słuchaj, Kornelio, muszę już iść. Spotkamy się jutro, prawda?
-Tak spotkamy się.
-To pa-uśmiechnął się.
-Pa-powiedziałam i wbiegłam do domu.
Johna nie było w domu. Kathrine i Judie próbowały być dla mnie miłe, ale im się to nie udawało, dlategood razu dostrzegłam, że to robota mojego ojca.
Gdy zjadłam obiad, poszłam na spacer.
Nagle, zauważyłam krew ...
Zobaczyłam, jak przystojny chłopak nachyla się nad Anielą.
Była nieprzytomna. Jej długie włosy zakrywały ranę, wyrządzoną pzez głodnego krwi wampira.
Od razu poznałam twarz zadziornego wampira. Był to James Bell. Chodził razem z Nami do klasy.
Gdy mnie zauważył ruszył w pogoń za mną. Uciekałam. Cholernie bałam się wampirów.
Wilkołaki wogóle mnie nie przerażały.Złapał mnie za rękę i trzymał. Milczał.
Wiedziałam, że mnie ugryzie, byłam tego pewna. Gdy już miał wbić swoje ostre kły w moją szyję, usłyszałam głos jakiejś dziewczyny.
-Jamesie, nie rób tego.
-Pf, niby dlaczego?!-odwrócił się i zobaczył swoją siostrę, wampirzycę.
Nicole Bell zbliżyła się do Nas.
-Bo to nie ma sensu. Nie jest tego warta-zaśmiała się szyderczo.
-Chyba masz rację, Nicole-stwierdził i oboje odeszli.
Zostałam sama przy ciele Anieli.
Piątek.
-Ja wszystko pamiętam, Kornelio!-krzyczała przerażona Aniela, gdy ujrzała mnie w pobazgranych drzwiach strasznego Liceum.
Nic nie odpowiedziałam.
-Nienawidzę wampirów!-dodała.
-Już dobrze-przytuliłam ją i odgarnęłam jej włosy z szyji.
Rana została, wspomnienia także.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz