Przy śniadaniu, John ogłosił, że jedziemy do jego rodziny. Katherie i Judie uśmiechały się do mnie szyderczo. Krzywiłam się. W pewnym momencie Judie krzyknęła –Uwielbiam babcie! On tylko czule odpowiedział-Wiem, skarbie, ja też. Tego dnia miałam na sobie koszulkę w paski, granatowy sweter i ciemne jeansy. Tuż przed wyjazdem spotkałam Anielę.
- Witaj, Korn!-przywitała mnie-Jak tam?
-Siema, no wiesz, no..Leci. Właśnie jadę do `mojej rodziny`-parsknęłam.
-Nie przejmuj się tym, przyzwyczaisz się jeszcze.
-Ciekawe-nie wierzyłam.
-Kornelio, jedziemy!-usłyszałam i poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
Zobaczyłam Johna, odepchnęłam go i warnęłam przez zęby: Tylko bez takich! Pożegnałam się z moją przyjaciółką i wskoczyłam na tylne siedzenie jeepa. Przez całą drogę w samochodzie, słuchałam muzyki. Czarny jeep przypominał mi pozegnanie z mamą. To byl najgorszy moment w moim życiu. Córka Johna oglądała bajki na tablecie, a Katherine i mój ojciec rozmawiali. Podczas wycieczki postanowiłam zadzwonić do Kate.
Następnego dnia.
Akurat tak się złożyło, że dziś jest wolne. Zostaliśmy na noc u mojej babci. Jej dom jest mały, ale za to w środku, jest bardzo kolorowo, jak na dosyć starą babcię. Meble wyglądały bardzo przyzwoicie, ale było widać, że są stare. Kobieta, gdy ją wczoraj pierwszy raz zobaczyłam miala na sobie chustkę, spódnicę, która bardzo mnie drażniła, ponieważ była koloru bordo, a ja nienawidzę tego koloru. Jej koszulka była na nią o wiele za duża, ale widocznie, jej tonie przeszkadzało. W domu był też dziadek. Powiem tylko, że miał okulary. Był bardzo zabawny.
WKOŃCU POZNAŁAM MOICH DZIADKÓW!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz